poniedziałek, 11 lutego 2013

moja Stuhromania

Muszę się do tego przyznać... ogarnęła mnie Stuhromania :)

Zaczęło się niewinnie kilka lat temu od skeczu o pralce w wykonaniu Maćka Stuhra oraz obejrzenia Historii miłosnych w reżyserii pana Jerzego Stuhra. Potem, co czas jakiś, coś o nich przeczytałam, coś ich obejrzałam aż...

Najpierw poszłam do kina na Obławę (reż. Marcin Krzyształowicz) i zobaczyłam Macieja Stuhra (już nie Maćka) - tak dojrzałego, tak nieśmiesznego, tak przejmującego. Długo nie mogłam się otrząsnąć.

Zaraz potem do kin weszło Pokłosie (reż. Władysław Pasikowski) i ten film poraził mnie zupełnie. Nie chcę wracać do kontrowersji, które budził. Na mnie zrobił piorunujące wrażenie. Obnażył to, co w nas wszystkich najbardziej zwierzęcego i często prawdziwego - chęć władzy i dominacji. Chęć wydawania wyroków. Bycia sędziami wobec innych...
I w tym wszystkim Maciej Stuhr - prosty, naiwny, bezkompromisowy...
Jak bardzo bym chciała taka być.

Kilka tygodni później, pod choinką znalazłam książkę pana Jerzego Tak sobie myślę. Chodziłam wokół niej długo. Wiedziałam, że są to zapiski z czasu choroby i zwyczajnie bałam się unurzania w nieszczęściu, opisów dolegliwości itd. Nie doceniłam pana Jerzego. Przepraszam. Książka okazała się niezwykle mądrym i wnikliwym opisem rzeczywistości, która jest tuż za oknem. Autor odnosi się w niej do wydarzeń społecznych, politycznych (ach niechętnie) i przede wszystkim kulturalnych. Okrasza wszystko swoistym poczuciem humoru, anegdotami i dystansem. A choroba gdzieś się toczy w tle... Pan Jerzy pokazał mi, że i w zdrowiu i w chorobie można (a może nawet trzeba) przyglądać się nie tyle sobie, co właśnie światu.

Nic dziwnego, że szybko sięgnęłam po jego poprzednią książkę Stuhrowie - historie rodzinne. Poznałam w niej rodzinę pana Jerzego aż do trzeciego pokolenia wstecz. Doskonała lektura. Na tle wydarzeń historycznych widzimy rodzinę, dla której ważne są wartości, zasady, tradycja. W domu pana Jerzego Stuhra do dzisiaj stoją filiżanki z podobizną jego prababci i pradziadka, które prababcia dostała od męża na okoliczność narodzin ich pierwszego syna.
Czytając te książkę zrozumiałam, dlaczego Maciej Stuhr zagrał i w Obławie i w Pokłosiu. Po takim wychowaniu nie mogło być inaczej.

A dla zachowania równowagi i odprężenia obejrzałam ostatnio Listy do M. I zakochałam się w Maćku/Mikołaju na zabój! :)

Polecam!