Za mną bardzo pracowity kwiecień. Spotykałam się z wieloma osobami.
Dzisiaj siedzę na kanapie pod turkusowym kocem i staram się pomieścić przynajmniej niektóre z nich w mojej głowie i sercu.
- T., który niedawno został szefem. Pochłania wiedzę i uczy się z chwili na chwilę. Ma otwarte oczy, uszy i duszę. Szelmowsko się uśmiecha. Chciałby cały świat naprawić. I tylko czasem nie odbiera sms-ów, że obiad czeka.
- M., która z przerażenia zapadła się w krzesło, gdy siedzący obok niej G. wrzasnął: "proszę mi nie przerywać!", a potem dodał "jestem bardzo spokojnym i uprzejmym człowiekiem". Pod kocem byłoby jej cieplej.
- A., która przekonuje się, że "wielcy ludzie sprawiają, że czujesz się wielki, a mali, że stajesz się coraz mniejszy". A. starannie zaczyna dobierać osoby, z którymi rozmawia o swoim sercu.
- K., który wchodzi nocą na Kilimandżaro i błyszczą mu się oczy, gdy o tym opowiada.
- E., która nie lubi jakichkolwiek zmian, nie znosi urlopów i podróży i nie wie, co mogłoby jej sprawić frajdę w pracy.
I jeszcze M. Moja ukochana Przyjaciółka. Dzisiaj miałyśmy usiąść przy kawie i chciałam zasłuchać się w jej opowieści, ale "zdzierała paznokcia" i leży otumaniona lekami na swojej kanapie pod innym kocem.
Jej brakuje mi najbardziej.
piątek, 26 kwietnia 2013
sobota, 20 kwietnia 2013
Ona
Znam ją już ponad 7 lat.
Początkowo tylko ze zdjęć, w większości czarno-białych. Pierwsze spotkanie twarzą w twarz - w szpitalu.
Od tamtej pory zbliżyłyśmy się, polubiłyśmy, pokochałyśmy. I uczymy się siebie każdego dnia.
Jest niepokorna. Buntownicza. Śmieję się - protestantka z krwi i kości.
Wrażliwa. Potrafi płakać ze wzruszenia oglądając timelapsy robione przez P.
Pochyla się nad każdym, kto jest słaby. Nad człowiekiem. I nad ślimakiem.
Ma w sobie witalność i chęć działania. Planuje ewangelizacje, budowanie studni w Afryce i imprezy plenerowe.
Lubi kolor różowy.
Mogłaby całe dnie spędzać na dworze.
Ciekawi ją Japonia i wszystko, co z nią związane.
Jeździ szybko (za szybko - jak dla mnie) na rowerze.
Tańczy, gdy tylko usłyszy muzykę.
Patrzy prosto w słońce.
I pyta: "jakie jest twoje marzenie?"
Nie znosi jajek, pająków w łazience i chodzić wcześnie spać.
Boi się huku - na pokazie wystrzałów armatnich uciekała gdzie pieprz rośnie...
Ma bardzo, bardzo dobre serce.
Ona.
Moja córka.
Jestem z niej dumna.
Początkowo tylko ze zdjęć, w większości czarno-białych. Pierwsze spotkanie twarzą w twarz - w szpitalu.
Od tamtej pory zbliżyłyśmy się, polubiłyśmy, pokochałyśmy. I uczymy się siebie każdego dnia.
Jest niepokorna. Buntownicza. Śmieję się - protestantka z krwi i kości.
Wrażliwa. Potrafi płakać ze wzruszenia oglądając timelapsy robione przez P.
Pochyla się nad każdym, kto jest słaby. Nad człowiekiem. I nad ślimakiem.
Ma w sobie witalność i chęć działania. Planuje ewangelizacje, budowanie studni w Afryce i imprezy plenerowe.
Lubi kolor różowy.
Mogłaby całe dnie spędzać na dworze.
Ciekawi ją Japonia i wszystko, co z nią związane.
Jeździ szybko (za szybko - jak dla mnie) na rowerze.
Tańczy, gdy tylko usłyszy muzykę.
Patrzy prosto w słońce.
I pyta: "jakie jest twoje marzenie?"
Nie znosi jajek, pająków w łazience i chodzić wcześnie spać.
Boi się huku - na pokazie wystrzałów armatnich uciekała gdzie pieprz rośnie...
Ma bardzo, bardzo dobre serce.
Ona.
Moja córka.
Jestem z niej dumna.
Subskrybuj:
Posty (Atom)