Znam ją już ponad 7 lat.
Początkowo tylko ze zdjęć, w większości czarno-białych. Pierwsze spotkanie twarzą w twarz - w szpitalu.
Od tamtej pory zbliżyłyśmy się, polubiłyśmy, pokochałyśmy. I uczymy się siebie każdego dnia.
Jest niepokorna. Buntownicza. Śmieję się - protestantka z krwi i kości.
Wrażliwa. Potrafi płakać ze wzruszenia oglądając timelapsy robione przez P.
Pochyla się nad każdym, kto jest słaby. Nad człowiekiem. I nad ślimakiem.
Ma w sobie witalność i chęć działania. Planuje ewangelizacje, budowanie studni w Afryce i imprezy plenerowe.
Lubi kolor różowy.
Mogłaby całe dnie spędzać na dworze.
Ciekawi ją Japonia i wszystko, co z nią związane.
Jeździ szybko (za szybko - jak dla mnie) na rowerze.
Tańczy, gdy tylko usłyszy muzykę.
Patrzy prosto w słońce.
I pyta: "jakie jest twoje marzenie?"
Nie znosi jajek, pająków w łazience i chodzić wcześnie spać.
Boi się huku - na pokazie wystrzałów armatnich uciekała gdzie pieprz rośnie...
Ma bardzo, bardzo dobre serce.
Ona.
Moja córka.
Jestem z niej dumna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz