Kolejny raz dochodzę do wniosku, że jestem z innego świata niż część populacji, z którą się stykam.
Na wieczornym spotkaniu usłyszałam dzisiaj wielokrotnie: "ale wie to Pani z wyliczeń matematycznych, analiz ekonomicznych czy mówi to Pani serce?"
No właśnie... serce...
Czasem bym je chciała wyrzucić w kąt. Skupić się tylko na twardych danych. Na precyzyjnych obliczeniach. Na faktach i konkretach. Bez interpretacji. Bez emocjonalnego zabarwienia. Czarne jest czarne, a białe jest białe. Tak mi się wydaje (czasami - na szczęście?), że wtedy byłabym bardziej pasująca do otaczającego mnie świata, do biznesu, do aktualnych trendów.
Tylko czy wtedy ja to bym była ja?
Chyba wolę jednak zostać z tym moim sercem. Czasem radosnym, czasem zatroskanym, zawsze czułym. Sercem, które boli i które potrafi śpiewać. Sercem, które odczuwa. Jest żywe.
I nie potrafi liczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz