piątek, 10 maja 2013

Truskawkowy poranek

Dzisiejszy poranek rozpoczął się dla mnie dość wcześnie - już o 5:20 słońce nie pozwoliło mi spać.
Leniwie sięgnęłam ręką za łóżko w poszukiwaniu książki i już po chwili zatopiłam się w krainach Winterfell i Królewskiej Przystani. Na krótko.

Niecałą godzinę później do łóżka wpakował się syn. Myślałam, że na tradycyjne przytulanki, smyranki, pocałunki, ale wystarczyło mu, że zawtulinował się w moją rękę i słodko zasnął.
A potem niespiesznie wstała W. Miałyśmy czas na rozmowę przy czesaniu włosów, na wypatrywanie chmur za oknem i poszukiwanie podkolanówek.

Ruszyliśmy do przedszkola. W drodze puszczaliśmy bańki. Smyraliśmy się trawą za uszami.

A jak wracałam do domu... kupiłam przepyszne, przesłodkie, czerwone truskawki. Pachniały. Smakowały. Rozpływały się. Mmmm...
I tak pomyślałam, że właśnie taki poranek - leniwy, wiosenny, truskawkowy chcę zatrzymać. W sercu. W głowie. W żołądku ;)

No i jeszcze na zwieńczenie przedpołudnia wytęskniona kawa z M.
Absolutnie niczego więcej dzisiaj nie potrzebuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz